Jej...
Pewnego słonecznego dnia postanowiłam wstać
wcześniej niż zwykle.
Wzięłam aparat, towarzyszyły mi tylko ptaki
i
motyle czające się gdzieś w trawie przed
letniskowym domkiem jego rodziców.Gdy
wychodziłam chrapał jeszcze smacznie w
swoim łóżku. Byliśmy sami z dala od
cywilizacji od której tak bardzo
pragnęliśmy uciec, ale ja postanowiłam być
jeszcze dalej od kogokolwiek. Doszłam aż
do rzeczki i tam postanowiłam przysiąść.
Wpatrywałam się w delikatne prądy morskie,
byłam szczęśliwa ale brakowało mi kogoś,
jego... wróciłam się jak najszybciej po
drodze zachwycając się cudami natury.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.