Jej obraz
Smutnemu aniołowi
W gęstym lesie wśród malin powodzi,
gdzie promień świetlisty cichutko się
skrada.
Babie lato flirtuje i krzewy uwodzi
na rozczochranej jeżynie swe wdzięki
rozkłada.
Srebrne refleksy na pajęczynach
pląsają dźwiękiem kryształowej rosy.
W jodłowej sukni delikatnych muślinach
malutki ptaszek, radośnie dzień głosi.
Twe włosy bursztynem w czerwieni
kuszące,
na falach skręcone z miękkiego jedwabiu.
Jak żar pod ogniskiem, jak słońce
wschodzące
kaskadą spływają nadając powabu.
Wiedziony poezją Twych kształtów
zmysłowych
przemierzam gęstwinę leśnego królestwa.
Lecz próżno tak błądzę po borach,
dąbrowach,
bo nie chcesz ukazać swojego jestestwa.
Szafiru źrenice maskujesz w gęstwinie.
Zjawiskiem Cię zwałem, gdy śniłem o
Tobie.
Choć nigdy postacią nie stajesz się przy
mnie,
to serce wciąż szuka zaklęte w chorobie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.