Jej rżenie
Piękna w kształcie u żłobu w stajni
Obok swawolny młodzik do życia się pali
Blask w pełni życia w źrenic spojrzeniu
Kocham to zwierze, ono memu
przeznaczeniu
Zapach stajni z nozdrza pary kłęby
Chrzęst popręgów zakładanie uzdy
Zapach siodła, swawolne źrebię
To maestria, to śniadanie o gorącym
chlebie
Cwałem po łąkach ku wzgórzu zmierzamy
Obejmuję w siodle cudowny świat cały
Jeździec z koniem w idealnej harmonii
Świst w uszach ?tylko wiatr nas goni
W dali na wzgórzu sylwetka z warkoczem
Na czarnym mustangu, co wiatr wyskoczy
Pędzi ku wichrom, ku naszym spotkaniu
Dziewczę w siodle, spotkanie w raju
Pieśń na mych ustach, wysyłam w
przestworze
Słowa płyną miłością jak łódź na
jeziorze
Spotkanie z miłą i zwierząt mocno
przeżywam
Oczu od mej luby i koni nie odrywam
Mój wzrok jak nocne niebo rozświetlony
Wspomnienia piękna ja już nie młody
Dziś stoję na wzgórzu, w dole lśni woda
wspominam, kochałem, ja i ty byłaś młoda
Pajęczyna, stare lustro w nim moje oczy
W ciszy rżenie i jej słowo się toczy
Stajnia, żłób pusty, zaglądam tu czasami
Dziś mówimy do siebie, oczyma, sercami
Autor:slonzok-knipser
Bolesław Zaja
Komentarze (7)
Pięknie i z uczuciem. Bardzo mi się podoba, całośC
wręcz płynie. Pozdrawiam.
Julko 56 sprawiłaś mi miła niespodziankę
Dziękuje moim koleżankom i kolegom - jestem
usatysfakcjonowany
No i jak zwykle mój sympatyczny slonzok.
Sentymentalny, wracający do wspomnień, delikatny w
słowach i szanujący pleć piękną.
Pozdrawiam
Ładne opowiadanie. Cieplutko pozdrawiam
ją widzi. Ono się nie boi. Korekta.
Klacz. Jest w boksie, obok niej w sąsiednim, jest
źrebak. Ona wie, że ja widzi i że czuje mamę. Jest
dumna i nieufna. Nie daje się głaskać , kładzie uszy
do tyłu. To oznaka zdenerwowania i agresji. Nie
podchodź do mnie jeśli nie musisz. Zrób swoje, daj
paszę i picie. Na wybiegu - paddocku - jest stale przy
dziecku. A on boi, bo wie że mama jest blisko. Gryzie,
kopie inne konie, wyrywa się za ogrodzenie. Matka rży.
Czy stajenny nie będzie agresywny? Czy nie skrzywdzi
jej dziecka? Czy nie uderzy, nie zamacha pięściami?
Jeśli to zrobi to będzie miał z nią do czynienia. A
ona potrafi i ugyźć i kopnąc dotkliwie. I ja to
rozumiem.
Jurek
Przecudny, tętniący kopytami wiersz! Boskie rymy!
Tylko...
- ono mym przenaczeniem
- ku naszemu spotkaniu
i interpunkcja troszkę szwankuje:)