Jesień
Zapalają się z wolna jesiony i klony
Pod niebem wrześniowym ,nasączonym
deszczem
I świecą złociście jesienne lampiony
Jakby w nich zaklęte lato trwało jeszcze
Jesień przyszła cicho w karmin ustrojona
grona jarzębiny, fiolet wrzosowiska
Melancholią ranków mglistych otoczona
Zwiewna babim latem , rdzawa i złocista
Rozpala dokoła ogniste pochodnie
zeschłych złotych liści iskry wokół
krzesze
i wiatrem łagodnym w ciepłe dni pogodne
długie złote włosy białej brzozy czesze
Z dojrzałych winogron sok słodki
wyciska
bulgocze radośnie w gąsiorkach,
gąsiorach
jak dojrzała gruszka smaczna i soczysta
zaprasza do sadów, zbiorów przyszła pora
Wplata w swoje włosy kłos ostatni
zboża
w ręce gospodarza chleb pachnący niesie
po czym umykając jak dziewczyna hoża
wśród grzybów się chowa w różnobarwnym
lesie
Komentarze (2)
I znów jesień piękne wiersze niesie...Pozdrawiam
słonecznie.
bardzo pięknie piszesz o jesieni :-) (popraw "chorza"
na "hoża") pozdrawiam :-)