jesień
jesień w nas strugami deszczu się rodzi
rdzą kasztany ubiera jak jeże kosmate
wiatrem w szczelinach dachów sycząc
w kominach szuka ognia by się ogrzać
po łąkach wrzesień leniwie się włóczy
rozrzuca wrzosy córki swoje bezdomne
w koronach drzew liście w złotych szatach
na pożegnanie ptakom wybuchają płaczem
już się nam w sercach lato półogniem tli
ranki świetliste toną w strumieniach
mgieł
cierpki smak wina bije się z wonią kwiatów
a w głowach wspomnień letnich gaśnie
gwar
siadamy jak zaklęci przy swoich oknach
twarzami wczepieni w bezruch szkła
palcem kreśląc na szybie kreski i kółka
spoglądamy na pastelowe barwy południa
żyjemy jak dotąd radośni smutni lecz
inni
w kolorach brunatnych liści próbujemy
lśnić
trochę bardziej samotni i bardziej winni
naszych pożółkłych lat miesięcy i dni
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.