JESIEŃ
(Geriatria)
Tuż… tuż przed zachodem
w cieniu rzucanych półsłówek
moje spojrzenie zawisło
na rządku siwych makówek.
Znad wygniecionych powłok
sterczą wyschnięte patyki,
dopala się krzak dzikiej róży,
wiotczeją pęcherzyki.
Spod bruzd dochodzi taki
oddechu świszczący sonet,
że osy z ostrymi żądłami
zamilkły przestraszone.
Drżeniem pajęczyny
obwieszonej kroplami żalu
napiera nieuchronność
na schodach do terminalu
dla sezonowych ptaków
gdzie odlot trwa
wybiórczy.
Patrzę na światło słoneczne
na to
jak szybko się kurczy
i mój czas.
Komentarze (65)
jesien zycia moze tez byc babim latem:)
dziękuję bardzo za poczytanie u mnie,
pozdrawiam niedzielnie :)
tak pięknie refleksyjnie o "naszej "jesieni która
przypomina o ulotności życia - nic nie jest
wieczne....
pozdrawiam:-)
Bardzo podoba
Wspaniały,skłaniający do refleksji wiersz jednocześnie
piękny i smutny...pozdrawiam ciepło :)
anno
Twój wiersz, to nektar dla duszy.
Nawet smutny. Ukłon!
:)
Serdecznie pozdrawiam!
Piękny wiersz...
pozdrawiam :)
trzeba się cieszyć tym co najlepsze takie bywają
twoje wiersze
Wszystko co piękne się kończy ale...
Piękne miesiące akurar powrócą : )
Śliczny wiersz, smutny ale nadzieja jest.
Piękny ten Twój wiersz. Wszystko ma swój kres.
Pozdrawiam :-))
Przejmujący... pozdrawiam ciepło :)
Cudowny wiersz.Bardzo smutny,ale takie jest
życie.Pozdrawiam.
Smutny i jakże piękny wiersz o ulotności życia
ziemskiego. Dobrej niedzieli:)
też jestem zauroczona tekstem, pomimo, że w tematyce
śmierć. To prawda, schniemy jak makówki. :)
b.db. wiersz.