W jesieni
Ostatni komar
Brzęczy koło ucha
Już nadchodzi pora
Gdy życie zamiera
A ptaków naloty
Jak bombowce czarnych
Tuż nad moja głową
Obok słońca złota
I błękitu nieba
Chociaż gasnącego
To jest czas taki
Kiedy myśleć trzeba
O tym co będzie dobrze
Bo tylko takie
Warte
Jakiejśkolwiek
Siły
I ofiary z siebie
Papierosa dym
Jak szara aureola
Wokół mojej głowy
Wieńczy sploty myśli
Jak kadzidło modlitwy
Czy błagalnej nie wiem
Może dziękczynnej jeszcze
Bo się zlitowałeś
Boże miłościwy
I karmisz dusze nadzieją
Ty, dobrotliwy
Którą dziś napełnia
Jak chrzcielnicy misę
Silne wciąż uczucie
A oblokłe w ciszę
Silnie przecież brzmiącą
Teraz tylko proszę
Udziel daru głosu
Bym przeznaczeniu
Oddał cześć należną
I by się złączyło
Ze mną w dobre jedno
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.