jesienna imaginacja
przyszedł nocą pożegnania świt
łzami spłynęły pliczki marzeń
butów gnieceniem pytania trudne
płaszcz odosobnienia duszę zasklepia
myśli parasol z kąta wyjęty
kalosz gumą wymazania
jest kapiszonem głowy schowanie
jak ta rosa na pięknych rzęsach
zarysowaniem horyzont mglisty
mleczną znudzenia strofe
jak pomniejszony świata sens
kiedy nogi staplane błotem
idę liść umarłych aleją
wrzucając w górę tumany listów
jest tak pogody matematyką
jak niewiadomą albo zmienną
złapałem chmurną nieba stronę
za unikania słonecznych pieśni
kazałem dżdżu odwrócić posmak
jak zamazane myśli szalone
umiera ciepło, ożywa zimno
jest odchodzenie-w przyjściu schowane
lecz tak naprawdę daje słowo,
co komu temu nic zabrane
Komentarze (1)
melancholia jesienna nastraja aby zadumać się czasem
nad sensem trwania i monotonia sprawia że ustawiamy
się na szare chodzenie w trybie zwykłości a przecież
poza aleją zmarłych jest jeszcze wiele co nic nie
zostało zabrane a być może Tak odczytałam refleksje
wierszem Bardzo piękny w swojej szczerości prawdzie Na
tak!