Jesienna lekcja miłości
Na zegar patrze,
Dawno wybiła dziewiąta,
I boli mnie to serce co bije choć
marznie,
A ja wciąż szukam twego odechu po
suficie...po kątach.
Robi mi wykład o miłości,
Jakby los drwił,że nic o niej nie wiem,
Każe notować definicję czułości,
Umie mnie ocenić a nie wie że cierpie.
A przez moment dwie dusze w moim ciele,
Myśleć śmiałam nie wątpliwie,
Wrażliwość skreślając ubywa ze mnie
wiele,
Oceniasz mnie za mą miłość? Patrzysz
zdradliwie...
Potęga sił czasami upada,
Jak błękit nieba chmurami zakryty,
Kolejny raz skreślam i stone przekładam,
Nie pamiętam ile razy zmieniałam
zeszyty.
I Tak znowu wróce,
Jade nie spokojna w przeciwną strone od
domu,
Dobrze,że życie posiada tyle złudzeń,
A zaczyna sie pora deszczu i chłodu.
Obiecaj mi niewidzialny,
Od dziś będziesz gasił za mnie
papierosa,
Możesz być jaki chcesz...sentymentalny,
Pobiegne do ciebie w gwarze myśli
Tylko mnie nie zostaw.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.