Poczekam...
Mam chore oczy,
Tobą przekrwione,
Sto stanów ropnych,
Dwie szklanki stłuczone.
A tak ciepło na mnie patrzysz,
Z wiarą? Wymuskanego spokoju,
Jak nic innego miałabym znaczyć,
Bo tylko czasami zapomnę Twego kroju.
Z kąta zerkam na Twoje policzki,
Na usta w modlitwie złożone,
I źrenice, dwie zapalniczki,
I uszy wsłuchane w tej gwarze zmącone.
Nie wierze...jaki jesteś,
Bo innego Cię kocham,
Bo ze mną masz inne serce,
Przy mnie z Tobą chcę zostać.
I kładąc się w marzenia,
Ostatnia myśl jest w Tobie,
Potem nie jesteś jawny, aż do
przebudzenia,
Pierwsza twa myśl w życiu i ostatnia w
grobie.
To jak stały związek,
List,koperta,pióro,
Złoty proszę...Złoty krążek,
Czas zacisnąć kraty murom.
Zamykam oczy na powitanie,
A gdy się żegnasz umieram,
Tak to krzyk rozpaczy...kochanie?
Jeszcześ nie gotów...nie teraz.
Komentarze (1)
ciekawy wiersz ...przekazujesz tyle wątpliwości...i
uzywasz nizwykłych metafor.