Jestem czuły
Gdy przychodzi mi pragnienie,
na miłosne wspiąć wyżyny,
to przeżywam wciąż cierpienie,
i obelgi, oraz drwiny.
Chętnie biorę się do rzeczy,
nie grymaszę, czy kapryszę,
ale lubię zabezpieczyć,
przede wszystkim wokół ciszę.
Bo nie znoszę, kiedy trzaskiem,
coś rozprasza mi natchnienie,
lub zagłusza sprośnym wrzaskiem,
pulsujące w trzewiach drżenie.
Jestem czuły na te sfery,
pedantyczny do boleści,
nie potrzebne mi afery,
także, po tym, płacz niewieści.
Błagam, zatem tych, co słyszą,
moje prośby tu wylane,
zapanujcie już nad ciszą,
a szczególnie tuż nad ranem…
Komentarze (3)
Ładna refleksja.Pozdrawiam:)
Pięknie. Niestety cisza jest bardzo wskazana,bo w
hałasie nie wyjdzie dobrze. Pozdrawiam.
Nie tylko Ty jesteś na nią czuły:) dołączam sie do
apelu:) pozdrawiam