Jeszcze raz...
W sercu moim sama pustka
Zagubiłam gdzieś sens życia
Wszystkie cele utraciłam
Dawno znikła radość życia
Więc uciekam stąd do nikąd,
Gdzie istnienie tak nie boli;
Żadnych żalów i pretensji,
Bo odchodzę z własnej woli
Obojętność - już nie czuję
Członków moich prawie martwych.
Senna błogość - coraz ciszej
Krew wypływa z żył otwartych
Gdy tak leżę w krwawej wodzie
Na ostatnią myśl już czas,
To pragnienie, ta ochota
Słońce widzieć jeszcze raz
Słońce letnie, świerszczy granie,
Ranną rosę, kwiatów łąkę,
A na liść zielonej babki
Wspinającą się biedronkę
Sama jestem sobie winna,
Bo wyrocznią jestem swoją,
Już w łazienki progu staje
Śmierć, co weźmie duszę moją
Strach ma w oczach, drżące dłonie
Krzyczy coś i ciągle płacze
- Mamo? wcześnie dziś wróciłaś
...jeszcze słońce więc zobaczę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.