Jezus Frasobliwy
W cieniu drzewa
Jezus Frasobliwy siedział
Podparł się ręką
i w świat zamyślony spoglądał.
Nadleciał ptaszek mały
i pięknie dla Pana zaśpiewał
Drgnęło drewniane oblicze
i uśmiech na nim zagościł.
Rozejrzał się Pan dookoła
i kwiatuszek u swych stóp dojrzał
co wyrósł dla Jego chwały
i lżej się Bogu na sercu zrobiło.
A oto człowiek przechodził obok
zadeptał kwiatuszek
ptaszka wypłoszył
na Boga nie spojrzał
i poszedł dalej.
Cisza nastała wielka
a wraz z nią smutek
Łza spłynęła po drewnianej twarzy
najpierw jedna
potem druga.
I ja tam byłem
I widziałem
I też płakałem…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.