Judaszowy pocałunek
Tak - tak, biją w oddali dzwony,
wtapiając swój gong w otoczenie.
Fruną gołębie przestraszone,
- w milczeniu przychodzi zbawienie.
Stoję przed Twym obliczem,
- już raz Cię pocałowałem.
Błądzę w Twych oczu zarysie,
tym pocałunkiem okłamałem.
Twarz ma jak posąg,
zepchnęła Cię rysami ze skały.
Niemy żem na gesty i słowa,
- już mi obcy świat cały.
Odejdę w milczeniu kruka,
w czarnej mgle zaginiona miłość.
To co już jest napisane,
- w życie wlewając zawiłość.
I na chwilę przed wyjściem,
ze smutkiem Ci w oczy popatrzę
I zamknę drzwi, żeby nie widzieć
- jak się bezwstydnie, gorzko rozpłaczesz.
Komentarze (2)
dobry wiersz,pozdrawiam:))
Alvaro miłość ma wielkie oblicze