Jutro będę silna
Kiedy świat wywrócony do góry nogami
Wstrząsem szarych komórek mózgowia
Po omacku szuka nadziei
Odbijając się od drzwi
Smutkiem upojony
W swym szaleństwie błądzi
Szukając ratunku
Chciałoby się przytargać za fraki
I walnąć o ścianę tych
Co sieją bezradność
W swej niewiedzy w ciszy drapie rany
Dopiero co zabliźnione
Łza beznadziei dnia dzisiejszego
Przygniata dom rodzinny
Kolejna zmarszczką
Kolejnym siwym włosem
Czekam
Na człowieczeństwo
Są dni kiedy jak ślimak
Zakopuje się w skorupę
Od nadmiaru adrenaliny
Padam na pysk bezsilności
Lizać rany samookaleczenia
Trzymam gardę
Kątem oka widzisz mój grymas
Który udaje twardą
Nie patrzę Ci w oczy
By nie kłamać bezczelnie
Łzy chowam pod powieka
Póki nie zaśniesz
Umieram z miłości
Na tysiąc kawałków
Matczynej troski
Czas odmierza modlitwę
Jakby anioł stróż zapadł się pod ziemię
Łapie bezdech
Bezszelestnie stąpam
Potykajac się o swoje stopy
Nie chcę budzić szaleństwa w mojej
głowie
Wiem jutro wzejdzie słońce
Jutro będę silna
Tak silna jak tylko potrafi być matka.
Komentarze (8)
mocno i wyraziście. silna jak matka. mądre słowa.
miłego wieczoru :):)
Matka wszystko pokona :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Mocne strofy z dużą dozą refleksji u czytelnika.
życie, ach życie.
Pozdrawiam serdecznie
życiowy przekaz - matka wszystko przetrwa z nadzieją
i wiarą na lepsze:-)
pozdrawiam
Tak, matka musi być silna i przygotowana na wszystko.
Pozdrawiam :)
Was kobiet nietrwała udręka,
kochacie, a linia jakże cienka.
Miłego dnia Mała-czarna, krzyk, wołanie o siłę, której
Wan nigdy nie brakuje.
Z dużym zaciekawieniem przeczytałem. Wiersz pobudza do
głębokich przemyśleń.
Pozdrawiam autorkę. :)