Już nie liczy się Prawda
Oto początek kolejnego dnia. Oto maska z
plastiku, odlana w formie z Banku Dusz,
wstaje, by przejść następny ciemny tunel.
Znów nie zdarzy się cud.
Chowa Krzyż do kieszeni, choć nie pamięta
po co.
Podobno Bóg jest jeden. Przecena na słowa
Proroków.
Idzie w ulice. Tyle wokół historii, potrąca
ramię niewolnika,
tylu niewolników. Znów nie otworzył się
Portal. Podążamy donikąd.
System wymiotuje ostatkami śniadania,
mentalnością poddanych. Byle do obiadu.
Uprawne pola ludzi. Dane od Boga, lecz wola
jego pogrzebana.
Armia nowych Bogów nie pozwoli ci dosięgnąć
światła.
Na wieżach kościołów, na dachach Świątyń
Władzy,
snajperzy likwidują anomalie
podporządkowania.
Wielka przestrzeń ziemi, martwa od
dawna,
kroczą po niej Armie Zniewolonych.
Zagubione cele i marzenia. Już nie liczy
się prawda.
Sucha kromka chleba, byś miał siły uwierzyć
we wszystko co usłyszysz,
i ani trochę więcej! Tak łatwiej utrzymać
naród w ryzach.
Nie licz na nikogo, kto pierwszy rzuci się
na bagnety,
kto pierwszy rozbije lustro zakłamane
polityczną strategią.
Każdy bowiem patrzy na każdego i każdy jest
tym drugim,
a pierwszy siedzi w piwnicy, by uchronić
się przed plagą ślepych ludzi.
Apokalipsa. Nie rozśmieszaj mnie
człowieku!
Człowiek na to nie pozwoli. Sam wziął
sprawy w swoje ręce.
Pomięta kartka z listą obowiązków na
wczoraj,
ściśnięta w garści, z podpisem
Rzeczpospolita Polska.
Pomiętych kart z podpisami waszych
oprawców,
miliony na świecie. Oto prawdziwa Księga
Dni Ostatnich.
Bóg? Uciekł w krainy, gdzie nie ma
ekstradycji do naszego świata,
choć plotki donoszą, że leży martwy na tym
dróg rozstaju.
Od nich się zaczęło. Miłość, piękno nowego
stworzenia,
bezinteresowny dar życia, byśmy trwali na
wieki.
Człowieczeństwo. Natura zwierza na dwóch
nogach,
odrzuciliśmy dar. Oto druga droga.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.