kabotyn
/aksjomaty z waty, czyli powiastka o
niepodważalnych prawdach/
poszedł pewien nędzarz
po pomoc do księdza
licząc na empatię
i szczodrość w potrzebie
że w odruchu serca
coś wyjmie zza pieca
i sypnie jałmużną
aby miał ciut lepiej
ale gość się zdziwił
dał mu wędkę klecha
Komentarze (5)
heh...ta śpiewka z tą "wędką", to takie Twoje ( dla
mnie zdarte...:( ) powiedzenie
Przewrotny. Tak, tak, gdy zwracamy się o pomoc, mamy
na myśli rybę.
Pozdrawiam. (+)
No tak, ksiądz to przecież też tylko człowiek...
Pozdrawiam ;))
:)))) Pozdrawiam :))))
Bardzo wymowne. Podoba się.