Kamienny Anioł
Rozsypały się nade mną niczym domek z
kart
Parasol kamiennych skrzydeł
Cisza tylko słyszę Twój szept
Dotyk dłoni próbuje kryształowe łzy osuszyć
Niczym promień w ten słoneczny zimowy
dzień
I zbudził się Anioł mój
Gdzie razem szukamy wolności bez skazy
I życie bez śladu blizn
Martwej natury i pustych słów
Próbujemy ożywić serce ze snu
Marzę razem z nim
By zrzucić kamienne okowy, kajdany z rąk
Opuścić spokojnie ten ziemski padół
Brudny od grzechów ludzkich słów
Świata, którego nie jestem w stanie
zmienić
Komentarze (1)
aż westchnełam - tak mi się smutno zrobiło... ale
trzeba żyć i pracować nad sobą (bo tylko tyle możemy
zrobić dla świata) aż do ostatniego oddechu