Karawan
Karawan ruszył do nieznanego miasta,
A w karawanie Indianin z bizonią fajką.
Spojrzał tylko raz w moją stronę,
Gdy przejeżdżał przez miasto aniołów,
Po czym zagwizdał fajką na mnie
I rozpocząłem.
Zacząłem przyzywać rzeczy nadzwyczajne.
Deszcz
Błyskawica
Walki byków
Mecz piłki nożnej
Podwórko
Wojna
Targowisko
I zwieńczenie wszystkiego:
Upadek Babilonu.
Wszystkie te rzeczy
Wyłaniały się spod ziemi
Na moje zawołanie.
Karawan zawrócił
I stanął przy mnie.
Podszedłem do Indianina
I powiedział.
„Wiele wspólnego mają
Te rzeczy ze sobą.
Odtąd będziesz ich
Panem i Władcą”
Od tego momentu
Nigdy już nie spotkałem
Podobnego karawanu,
A wszystkie zjawiska
Przywoływane były
I zatrzymywane tylko
Na moje słowo.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.