Kartka z pamiętnika...
Stoję nad przepaścią
Między tym co moje a tym co jeszcze
nieosiągnięte
Przypomina mi to majowy deszcz
O cudownej kolorowej woni
Jednak tak niebosko komiczny
To część mego życia
Która stanowi jedynie powierzchnię nagiego
umysłu.
A moje serce bije w rytmie REGE
Wyideazlizowane szczęście puka do drzwi
A rozsądek do głowy
Pogarda do nędznych k...w i k......kich
nędzarzy.
To tak jakby kwiaty żyły bez wody
A człowiek bez tlenu
Dzień jest dłuższy od roku
A rok trwa tyle co sen
Wszystko obraca się w pieczarnej mogile
Nad którą mamy siłę
Aczkolwiek wogóle nad nią nie panujemy
To tak jakby wyrwanie drzewa z
korzeniami
Aby już nigdy nie odrosło
Nadzieja aż w końcu ktoś posieje nasiono
By drzewo znowu zaczęło kiełkować
Myśli błądzą po górach
I szukają wspólnej przystani
Aby oprzeć się weń
Aby wszystko poukładać
- jak książki na półce
- jak zgubne wyrazy w kolejności
alfabetycznej
DEFEKT!
UNICESTWIENIE!
Ruszyłam i biegnę
Wiem gdzie zanjduje się przystań
Ale wybieram najdłuższą z dróg
I zwalniam tempa
Biegnąc zatrzymuję się co chwilę
Analizuję kazdy swój postępek
To taka spowiedź
Wszystkie grzechy zostały mi odpuszczone
Moja piosenka nie wyrazi tego co czuę
Wiersz nie przyniesie mi ulgi
Obojętność to znaczy odprężenie
Bynajmniej w tej chwili
Tak!!!
Teraz......................................
.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.