KATASTROFA
bo nie wszystko co na zewnatrz wyglada tak samo w wewnatrz..
Ja już nie mogę, a może i nie chcę
PRZEPRASZAM
Ja już widzieć nie muszę i czuć
WYBACZYSZ?
Ostatkiem sił dosięgam nieba
w kłęby chmur wtapiam swój wzrok
Wsłuchuję się w brzmienie wiatru
poczucie lekkiej i wolnej onieśmiela
odbiera mowę,kompletnie odcina od
świata...
lecz to tylko chwilowe zacmienie
Ja już nie potrzebuję śnić
POMOŻESZ?
Ja już nie pragnę żyć!
ZABIJESZ?!
Bez zastanowienia jednym ruchem wbij mi w
serce nóż
Chcę sie wykrwawić!!!
swe ślepia skieruję w Twoją stronę
resztką śliny będę próbowała w Ciebie
plunąć
Me blade usta po raz ostatni wypowiedzą Twe
imię.
Po zimnym poliku ostatnia łza się
zsunie
Poczujesz się podle,jak śmieć
Ja umrę,odejde stąd
jak zawsze marzyłam..
UWOLNIŁEŚ MNIE
Ja już nie chcę Cię pamietać
ODEJDZIESZ?
Ja już muszę Cię zabić
PODDASZ SIĘ?
Zabiorę Cię do siebie po paru ładnych
latach
a wtedy już mi nie uciekniesz!
BOISZ SIĘ?
Teraz ja będę cie dręczyła
ZGINIESZ!
a twa śmierć zostanie uznana za
doskonałą...
Nie musisz mi dziękować- twoja śmierć..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.