Katedra Cieni
...Wszystkim, którzy tęsknią...
Na samotnym wzgórzu gdzie zaległy
cienie,
Gdzie zimny wiatr poszarzałą głaszcze
trawę,
Czesze ją wedle woli,
Niewidocznym grzebieniem.
Tam gdzie karmazynowy talerz,
Lśni na grafitowym obrusie,
Który przesłonił szarością błękitny
blat,
Czerwonymi pajęczynami wnikając,
Przez potłuczone witraże do wnętrza,
Starej Katedry.
Mgła powoli opada w dół wzgórza,
Chmura srebrno-szarego pyłu,
Leniwie spływa zboczem,
Odsłaniając skąpane w czerwieni mury,
W dzwonnicy z zardzewiałym krzyżem na
szczycie,
Kołysze się dzwon pozbawiony serca.
Już nie wyda z siebie oznak radości,
Będzie tylko bezdźwięcznie przeklinał swój
los.
Apsydy pozieleniałe od mchu,
Ozdobione ornamentami,
Z bluszczu, pnączy i latorośli,
Pamiętają jeszcze czasy świetności.
Stary w ich cegłach kryje się duch,
Który to wszystko pamięta.
Szklana róża o pokruszonych płatkach,
Dumnie rozłożyła swój kielich,
Na powitanie wędrowcom.
Nad pordzewiałą, żelazną bramą,
Skrzypiącą potępieńczo pod naporem
wiatru,
Gniewny Zbawiciel w kamieniu ryty,
Swą surową miną przypomina o Sądnym
Dniu.
Kurz osiadł lekko na ławkach,
Na których niegdyś zasiadali królowie,
Niczym szarańcza na urodzajnej ziemi.
Marmurowy ołtarz zapomniany przez czas,
Przycupnął na końcu katedry.
Złoty kielich wysadzany rubinami,
Tworzącymi krzyż,
Błyszczy na stole ofiarnym,
Odbijający księżycowe światło.
Jest jak gwiazda północy,
Jasno świecąca, rozpraszająca mrok.
Z góry nań spogląda,
Spękany, spróchniały krzyż,
Owinięty pnączami jak szarfą.
Trwa tak od wieków,
Wspominając dawne ceremonie,
Których już nigdy nie będzie.
Schroń się wędrowcze strudzony,
Pod mym łuskowatym dachem.
Poczuj chłód marmurowej posadzki,
Poczuj spokój bijący od murów.
Wsłuchaj się w pieśń chwały,
Śpiewaną przez zastępy Obrońców Wiary,
Którzy już odeszli.
Lecz ich hymn pozostał w pamięci,
Odbijając się od żebrowych sklepień,
Wypełnia mój umysł boską słodyczą...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.