KATEDRY (wersja poprawiona)
"Ci ludzie: katedry zamknięte na spusty,
Mocne, odporne na deszcze i mrozy.
Ołtarz ufności jest często w nich pusty,
Organy grywają tam ciągle pieśń grozy...
Mkną do wszechświata pocięte witraże,
Planują (lub proszą o) murów zburzenie.
Dachy nie wierzą, by w dobrym zamiarze
Słońce ich kolce głaskało promieniem.
Pod skryciem płaszcza ich marmurowego
Dzieciństwo – kościółek
niedobudowany.
Czasem się słyszy, jak swe alter ego
Ganią gdy widzą, jak płacze przez
rany...
Wciąż wspominają obrazy, co biegle,
Choć bez świadomości, ktoś skrył im w
podstawie.
Nikt fundamentów tych, cegła po cegle
Pamiętać nie chce - niech znikną w
murawie...
Domy, co z boku gdzieś stoją, odmienne,
Zamknąć swe drzwi chcą, poczuwszy na
ścianie,
wszystko, co bywa dla katedr znamienne
I chcą ukrócić wśród nich przebywanie.
Niech wszyscy już wiedzą, tak jest z
katedrami...
Same nie mogły, więc kto zatem nagle
Światło im wpuści? Ci wciąż będą sami,
Bo każdy bezsilnie zwinie swe żagle..."
"Wiem, że, katedro, świadomość tu winna.
Z wolna odkryjesz, że prawda jest inna."
Dla DDA, dorosłych dzieci alkoholików.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.