Kauri
Pomiędzy błękitem a złotem
W ciepłym, piaskowym pyle
Leżała muszla z solnym nalotem
Wrzucona między suche porosty..
Perłowe jej ściany – to nasze
pragnienia
Szalone i śmiałe, żądne spełnienia.
Wapienna okrywa – to moje wahanie
Czy jesteś jedynym, czy ze mną
zostaniesz..
Skręcone tunele – to twoja
namiętność
Słodko pachnąca, soczysta ponętność.
A cichy szum morza ukryty w jej sercu
To nasze westchnienia na miękkim
kobiercu,
Kiedy się do mnie zbliżasz przeciągle..
I tak zamknięci w magicznej pokrywie,
Stajemy się jednym po nocnym
przypływie.
A morze łagodnie mruczy w oddali..
Ciał naszych gorących słońce nie spali,
Pozwoli w świetlistej zanurzyć się
toni..
W tej krótkiej chwili świat mieści się w
dłoni
Maleńki jak muszla, jak morski konik.
A my jeszcze mniejsi, ziarenka piasku
Z sercem rozgrzanym, bijącym od blasku..
W kruchej skorupce jesteśmy dla siebie
Tak bliscy jak słońce, gdy biegnie po
niebie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.