Kie patrzem na Rybi Stow
opowiadanie gwarowe
Kie patrzem na Rybi Stow
Patrzem na Rybi Stow kielo ryb tu pływo,
jaz się woda do słonecka
srybrzy…Przybacujom się mi sieci ryb, co
je rybacy z biblijnym Pietrem zaruciyli bo
zaufali Panu Bogu i ten cud
z rybami o ftorym opowiadoł Jegomość.
Patrzem tyz na te wysokie wiyrchy co go
oblegajom, coz tu więcej opedzieć o tyk
nasyk holak co nos zywiyły, co nos
chroniyły co nos lecyły…W holak jako i
wsędyj zyli rózni ludzie i dobrzy i źli i
biedni i bogaci jako i dzisiok. Zyjom do
dziśka wselejakie dźwierzęta i ptoski
ftoryk jesce nie zabiyli…Starzy ludzie
znali tyz przerózne zioła ftorymi sie
lecyli, rózne kwiotki, krzewiny i drzewa.
Ale nowięksym skarbem nasyk hol od zawse
była cysto, górsko woda. Korzystały ś niej
syćkie boskie stworzenia a ona pojyła,
lecyła dawała orzeźwienie…Mozno się było w
kozdej kwili napić, wykąpać, popływać z
rybami…Kańsi ze serduska Ziemi wypływo na
samym wiyrsyku i zynie dołu ozbryzgując się
po skolak. A pote się łący z innymi
potockami i robi się wielki i bystry i
rwiący wielki potok.. Downo jesce w potokak
pełno było ryb a dziś kany się
podziały…Telo róznyk ocyscalni, kanalizacji
i ulepseń a ryby wygineny i syćke inne
zyjątka…Uceni godajom ze te syćkie ryby
przypłynyny do Rybiego Potoku na tarło…bo
tu były dobre warunki do zycio…a pote jak
urosnom płynom Rybim Potokiem dołu
wodom…
A mnie się widzi ze to było krapke inacej z
tymi nasymi pstrągami. Słysałak kiejsi od
Jegomościa ze w casie drugiej wojny,
wywieźli nasyk ludzi z Polski daleko do
zimnej krainy, jechali tam pore tyźni
pociągiem.Wywieźli ik temu tak daleko coby
się nigdy ni mogli wrócić du domu, bo tutok
już ik własność dali komu innemu…Wypuściyli
ik z wagonów na pustym zamarzniętym polu,
ka nie było nicego do zycio a mróz był
wielki. Zebrali się do kupy
coby pomyśleć co robić dalej, zacyni się
modlić na rózańcu coby ik Matusia uratowała
od zatracenio…Ziym twardo, głęboko
zamar-znięto jak skała. Namyśleli polić
ogień pote w tym miejscu kopać i tak
kopali w głąb ziemi coby przezyć…Syćka
musieli na tym wygnaniu robić, chłopy w
lesie nie roz i baby tyz…Strasne to było
zycie takie umieranie za zywa…Rózańca nie
wypuscali z rąk i kie już się widziało ze
pomrejom z głodu bo skońcyło się
pozywienie, usłyseli i poculi głośny
wstrząs …Wyskocyli uwidzieć co się to robi
a tu przy miesiącku świyciyło się krapke
dalej,wielkie jezioro a ś niego wyskakowały
wielkie ryby….Ni mogli uwierzyć w to co
uwidzieli.
Za dnia okozało się ze ziemia pękła, bo to
co było blisko nalazło się na drugim brzegu
tego jeziora. Klękli na kolana i dziękowali
Matusi Świętej za uratowanie, uratowali się
jesce i inni skozani na to wygnanie…ryb
było wbród. Nasi górole tyz się modlyli na
rózańcu coby Matusi Świętej za syćko
dziękować.Temu pewnie było telo tego dobra
wsędyj i we wodzie i w lesie i po holak.
Sama bocem kielo było pstrągów jesce nie
downo po nasyk potokak, kąpali my się ś
nimi razem. Dzisiok zaś jesce dziwaś ka
pływo w potoku jakosi kacka i nic
więcej…Abo straśnie duzo syćkiego tego co
nie powinno, cemu kie telo koszów na śmieci
i ocyscalni.
Przysło mi na mysel ze ludzie przestali być
wdzięcni swojemu Stworzycielowi za syćko i
nie sanujom miejsc we ftoryk zyjom tak jako
downo…Trza kozde miejsce ostawić po sobie
poprzątane bo sami się pominiemy jako te
ryby w potokak. W gorści zaś trza cęściej
trzymać rózaniec i dziękować Matusi Świętej
ze zyjemy we wolnej ślebodnej dziedzinie a
nie kańsi na wygnaniu…Jest nad cym
pomyśleć, kie bedzie cas.Haj.
Komentarze (10)
Fajnie się czyta i podoba się bardzo ta Twoja
gwara:)pozdrawiam cieplutko:)
Wspaniała i jedyna w swoim rodzaju skoruso, przez
Twoje słowa przemawia tak wielka mądrość, że aż jestem
wstrząśnięta. Masz rację, my ludzie przestaliśmy być
wdzięczni Panu, myślimy, że sami sobie ze wszystkim
poradzimy, i to nas prowadzi do upadku.
Mądre przesłanie skoruso w Twoje opowieści, to prawda,
że ludzie nie potrafią szanować natury, wręcz ją
zatruwają, nie tylko ryby, nawiasem mówiąc, myślę, że
dawniej byli bliżej natury, Boga chyba chyba też,
chyba umieli ją bardziej docenić.
Pozdrawiam serdecznie:)
Gwara tylko dodaje uroku wierszowi, serdecznie
pozdrawiam.
Bardzo ładna refleksja
Pozdrawiam skoruso
Uwielbiam te Twe gwarowane opowiastki :)
Witaj skoruso:)
Nie dość,że gwarowe to jeszcze przepełnione wiarą:)Cóż
więcej chcieć:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Ładna refleksja rozbudzająca wyobraźnię czytelnika.
Pozdrawiam:)
Marek
świetne pisanie. gratuluję
Bardzo mi się podoba ta gwarowa zaduma nad naszym
środowiskiem. Miłego dnia:)