A kiedy
A kiedy odejdę, nic się nie będzie
zgadzać,
ani czas ni godzina.
Kapelusz, parasol, szary płaszcz
i rękawiczki rzucone w kąt,
tyle rzeczy, co mnie przypomina.
Kolejny dzień, data, moje miasto budzące
się nadal.
Tam ludzie wciąż biegną gdzieś,
rozmawiają,
tu blisko tak samo zaszumią drzewa,
i żalu w nich nie ma.
Na stole stos zapisanych po brzegi
kartek,
obok niedokończony kawałek pomarańczy.
Ktoś potem krople biegnące po szybie
policzy, potem do kominka je wrzuci,
i wszystko w pył się obróci.
A kiedy odejdę, nic się nie zmieni,
tylko moje oczy zgasną,
wspomnieniem lampy będą, jak myślą
samotną.
https://youtu.be/i90OgYzB21g
Komentarze (61)
tylu było przed nami...