kiedy karawana dotarła do oazy...
początkowo historia miała opowiadać
o spełnionych marzeniach
ale ślepy los zdecydował inaczej
wszystkiemu winien był dżin
pijany wyskoczył z butelki
obiecał i spelnił trzy życzenia
woda tryskająca z kamienia
była zdatna do picia i obmywania
z kurzu złotego cielca
notabene był jednym z trzech życzeń
manna pojawiała się w małych ilościach
bożek z racji uprzywilejowanej pozycji
odżywiał się dobrze
kapłanka dbając aby niczego nie brakowało
codziennie wkładała byczkowi na łeb
wianek świeżych kwiatów
w zakres obowiązków wchodziło
również polerowanie skorupy
musiała zachowywać szczególną ostrożność
aby nie powstały zadrapania i wgniecenia
trudne zadanie - bóstwo w swojej naturze
było delikatne i puste
rola westalki została sprowadzona
do pozycji niewolnicy
kiedy wypaliły się wotywne świece
zgasła namiętność
znudzone bydlę zażądało całopalnej
ofiary
dziewczyna pomimo służalczej natury
zachowała resztki rozsądku
sprzyjające gwiazdy ułatwiły
realizację planu 'B' - wsiadła w wielki
wóz
i wszelki ślad po niej zaginął
co z nim - no cóż
złoto oślepiło kolejną naiwną
każdy wie że na pustyni
nie rośnie nic oprócz pragnienia
co sprawia że łatwiej uwierzyć w miraże
Komentarze (35)
Wiersz, bardzo reflelsyjny, czesto tak bywa w zyciu,
dobrze, ze jeszcze czasem rozsadek do nas przemawi.:)
Wiersz na TAK:)
Serdecznie pozdrawiam i cieplo.
podziwiam Twoją wyobraźnię. pióro też masz
wysokogatunkowe.
serdeczności :)
I takie pragnienie nie zawsze uda się zaspokoić...woda
to nie wszystko...nawet na pustyni...pozdrawiam
Cudnie Demonko wrócę wieczorem w to czarowne miejsce
Danusia, świetny tekst! I yslę sobie, że po lekturze,
Wielki Wóz będzie kursował wypełniony pasażekami -
świadomymi wyjścia awaryjnego z beznadziejnych
sytuacji. :)
Serdeczności :)