Kiedy kochała
Miłość
To kobieta o stu twarzach
Zimna dziwka
Tracąca godność na brudnych ulicach
Wysysająca łapczywie krew
I mordująca niewinność
Tworząca nieład
Kradnąca wszystkie myśli jak najchciwszy
złodziej
I ta jej podłość
Nienasycenie
Wieczne niezaspokojenie
Pogarda wobec wszystkiego co ludzkie
Miłość
To moja obłudna nadzieja
Stos bezużytecznych wyrzeczeń
Uczucia stracone na kartce
Naiwność, że wróci
Że przytuli ciepło
Obdarzy namiętnym pocałunkiem
Jak kiedyś
Kiedy „kochała”
Miłość
To upragniony cel wszystkich ludzi
To droga, z której każdy próbuje bezsilnie
zawrócić
Komentarze (1)
Wiele razy chciałam to napisać. Mijałam się z
celem.Idealnie ujęte.Cała prawda,to ścieżka,z której
chcemy zawracać,ale ona wciąga.Zarasta to kilku
krokach,a ciernie nękają pięty,byś szedł szybciej.