Kiedy słów już nie potrzeba
Zmarszczone czoło ( ziemia w bruzdach)
Pełno w nim bólu żalu i skarg
Ktoś za nas już odprawił gusła
Ktoś inny odwiózł nas na pchli targ
Oczy otwarte ze zdumienia
Po ustach się przechadza cisza
Czy jest coś gorsze od milczenia
Gdy starych prawd potrzeba dzisiaj
Gdy w gardle cement mur zasieka
Spojrzenie rodzi myśl zajadłą
Gdy jedno milczy drugie czeka
Aż ręce same tu opadną
Zmarszczone czoło ( fale morza)
Z zamkniętych oczu słona woda
Gdy miłość jest na ostrzu noża
Kto na ratunek rękę poda?
Gregorek, 15.11.22
Komentarze (6)
Bardzo obrazowo i niebanalnie o miłości na ostrzu
noża.
Pozdrawiam serdecznie.
Pięknie i mwlamcholijnie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wspaniałe metafory:)
Ktoś musi pierwszy tę rekę podać...pięknie chyba o
zagmatwanej miłości...niech wreszcie wyjdzie miłość
drugiej na przeciw ...pozdrawiam.
Pięknie podajesz zawiłości miłości.
Z ogromnym podobaniem wiersza,
pozdrawiam serdecznie.