Kiedyś sobie popłynę
Kiedyś sobie popłynę,
Bóg ukarze me ciało.
Nie osądzi za winę,
Czy mu będzie się chciało.
Ma on większe kłopoty,
I ludzkości zmartwienia.
Po co los mu idioty,
Który nie chce się zmieniać.
On świat stwarzał cierpieniem,
Męczył się tydzień cały.
A tu jakieś istnienie,
Śle mu życia kawały.
Kiedyś będę karany,
Za wykroczeń znaczenie.
Bóg ma kodeks spisany,
Oraz co, i jak w cenie.
Mimo że ma zmartwienia,
Oraz większe kłopoty.
Zacznie jednak doceniać,
Los zwykłego idioty.
Schyli się nad marzeniem
Którym inni wciąż grali.
I zobaczy cierpienie,
Ludzkość głupią w oddali.
Potem powie, że pora,
Wstrzymać dalsze badania.
Ludzkość nadto jest chora,
Badań nikt nie zabraniał.
Kiedyś sobie popłynę,
Bóg wybierze mi drogę.
Lecz osądzi za winę,
Będę cierpiał… to mogę…
Komentarze (9)
śliczny wiersz pozdrawiam serdecznie;)
Z uśmiechem przeczytałam, miłego
Myślę podobnie do jelonka.
Dobrego dnia życzę Grandzie/Tadeuszu :)
Oj tam, oj tam, Bóg nie masochista jakiś, by się
umartwiać! To źli ludzie wmawiają innym, że cierpienie
uszlachetnia, a guzik prawda! Bóg stworzył świat z
radością. Pozdrawiam.
Oj tam, oj tam, Bóg nie masochista jakiś, by się
umartwiać! To źli ludzie wmawiają innym, że cierpienie
uszlachetnia, a guzik prawda! Bóg stworzył świat z
radością. Pozdrawiam.
może tak być...
dobry wiersz
Pozdrawiam serdecznie
Jeśli Bóg ma poczucie humoru, to za ten wiersz darował
Ci parę dni czyśćca.
Trzeba nieraz wyrzucić z siebie to co w człowieku
tkwi. Dobry samokrytyczny wierszyk Pozdrawiam Tadeuszu