Klęcząc
Uginam kolana po raz kolejny
Z hukiem uderzam o zimną i twardą
posadzkę
Patrzę Ci prosto w oczy.
Tylko przez chwilę
Dłużej nie umiem – ogarnia mnie
wstyd
Milczę bo cóż mam Ci powiedzie?
Przepraszam? Siedemdziesiąty siódmy raz?
Codziennie widzę, jak zmagasz się
Z moimi wszystkim przeciwnościami
Jak obdarowujesz mnie pięknem tego
świata
A po wielu niepowodzeniach i upadkach
Przytulasz do Siebie
Kochasz.
A ja znów przybijam Cię
Do Krzyża
Moją niewiernością
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.