Kobieta
Kobieta
Minęłam ją na zakręcie mojego życia.
Białe włosy jak welon przysłaniały jej
twarz.
Szare oczy patrzyły na mnie tak znajomo.
Linia życia na dłoni ciągnęła się w
nieskończoność.
Opierała na lasce bagaż swoich trosk.
Z każdym jej oddaleniem ja traciłam
siebie.
Jej starczy krok niepewny szedł już tak
cicho przez ziemię.
Nie dla niej już na mej dłoni barwny motyl
usiadł.
Nie dla niej promień słońca moje włosy
muskał.
Szukałam blasku życia, który bym jej dać
mogła.
Szukałam bieli księżyca, szukałam ciepła
ognia.
Niczego przyjąć ode mnie już nie
chciała.
Popatrzyła w serce tak głęboko, smutno się
zaśmiała.
Rzekła: Idę tam, gdzie iść ja już muszę,
gdzie ty jeszcze iść nie możesz .
Idę, bo już orszak ruszył, już mi stroją w
kwiaty głowę.
Zostań, proszę – chociaż chwilę!
Powiedz, ile życie warte?
Jak mam życie swe układać?
Jaką wybrać losu kartę?
Otworzyła moje dłonie, drżący palec musnął
ciało –
- Żyj tak, aby twoje życie ciepłym blaskiem
wciąż jaśniało.
Kochaj ludzi, bądź im wierna,
bądź im gwiazdą, gdy dzień mrokiem.
Bądź im portem pośród burzy,
Bądź najlepszym życia smakiem.
Cichy szept wypełnił pustkę,
Rozejrzałam się dokoła.
Gdzie odeszła? Czy tu była?
Czy mam krzyczeć? Nikt nie woła!
Na zakręcie mego życia w lustrze czasu się
przejrzałam.
Swe odbicie tam znalazłam, o swą przyszłość
zapytałam.
Komentarze (4)
"Kobieta" --
Minęłam ją na zakręcie życia /
Białe włosy jak welon przysłaniały twarz. /
Szare oczy patrzyły znajomo. /
Linia na dłoni ciągnęła w nieskończoność. /-/
Opierała na lasce bagaż trosk. /
Z każdym oddaleniem traciłam siebie. /
Jej starczy niepewny krok szedł cicho po ziemi. /
Nie dla niej barwny motyl i promień słońca /-/
Szukałam blasku życia, który bym mogła dać /
Szukałam bieli księżyca, szukałam ciepła ognia. /
Niczego przyjąć nie chciała. /
Popatrzyła w serce głęboko, smutno się zaśmiała. /-/
I rzekła: Idę tam, gdzie iść już muszę, /
gdzie ty jeszcze iść nie możesz . /
Idę, bo już orszak ruszył, już mi stroją w kwiaty
głowę. /-/
Zostań, proszę – chociaż chwilę! /
Powiedz, ile życie warte? /
Jak mam układać swoje losy? /-/
Otworzyła moje dłonie, drżący palec musnął ciało
– /
- Żyj tak, aby twoje życie ciepłym blaskiem wciąż
jaśniało. /
Kochaj ludzi, bądź im wierna, /
bądź im gwiazdą, gdy dzień mrokiem. /
Bądź portem pośród burzy, /
Bądź najlepszym życia smakiem. /-/
Cichy szept wypełnił pustkę, /
Rozejrzałam się dookoła. /
Gdzie odeszła? Czy tu była? /
Czy mam krzyczeć? /
Nikt nie woła. /-------cięcię-----/ końcówka całkiem
do wyrzucenia. (podwójne ukośniki z myslinkiem jako
przerwy między strofami) powyrzucałem ci też całą masę
zbednych zaimków i powtórzeń, staraj się tez
nadmiernie nie przegadywać tekstów, wiersze to nie
proza nie opowiadanie wiersze to wrazenia odczucia.
pozdrawiam v.72
Natłok słów m może przerazić, ale okazuje się
wyjątkowo lekki i łatwy w czytaniu. Mądry wiersz, nikt
nie zna swojej przyszłości lepiej od siebie.
Pozdrawiam.
Piękna treść wiersza... choć może troszkę za długi ale
warto było przeczytać:)
Badz najlepszym zycia smakiem. . .PIEKNE! Ale nie
latwe. +