Kochanie
W szpitalnym korytażu
ukrywam się za zasłoną włosów
pewnie zastanawiasz się czemu mnie przy
tobie nie ma?
-hm nie mogę patrzeć na igły kolejne ,
leków coraz więcej
bladość przychodzącom
głos twój
teraz boga będzie otulać do snu
wiem mój lament nic tu nie pomoże
chwytam cię za ręke
twoja ręka -zimna
to jedyne co mi zostało
porcelana pęka
i dziwięk ciągły w głowie słysze
piiip
nie usłysze już dzień dobry słońce
pomocnicy boga w białych kitlach
zbierają twoje ciało
negatyw mojej duszy może powiedzieć tylko:
żegnaj kochanie
-mamusiu gdzie jest tatuś?
teraz łzy otulają nsze ciała i pęka
wszystko co mogło by pęknąć
-umarł skarbie i nie ma życia naszego .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.