Kolacja na wysokim piętrze
szlachetny płacz w śmiertelnej ciszy
zgliszcz
to mały Asekube z bezimiennej wioski
sierota z Darfuru od kiedy jak wiatr
z ust pierzchło imię boga i szydercze
wolność
nie mów zatem głośno o podobnych
wieczorach
czarny kawior Pauillac krewetkowy sos
zachowaj dobry smak umiar sypka garść ryżu
nie żałuj za to wody tej z Dubaju nawet
mój drogi Tam rzeki jak kwaśna kartoflanka
w której się kłębią uzbrojone przywry
lamblie wirusy wzorem średniowiecznych
lordów
o nazwach egzotycznych lecz wybacz ulotnych
jak taniec motyla nad kwiatem helikonii
Komentarze (7)
te przywry i lamblie są okropne...nawet nie wiemy
jakim dobrodziejstwem jest chlorowana woda pozbawiona
takich "dodatków",żyjemy w porównaniu z innymi krajami
w dobrobycie na który wciąż narzekamy
Świat jest straszny,tyle bólu i cierpienia:(
Pozdrawiam
Twój wiersz magiczny zatrzymuje tajemnica i
prowadzi...gdzieś do krainy
Nibylandii....pozdrawiam....
bolesne budzi skojarzenia porywania dzieci i
wprowadzonych w zjawisko wojny Piękna poezja faktu i
wrażliwości w podtekście o ulotności zjawiska wolności
Dobry wiersz Pozdrowienia:)
wysoki lot motyla :)
Bardzo dobry wiersz, mocny ale kto Cie tutaj
zrozumie:) tu walka tylko na słowa i punkty a nie na
treść wiersza a szkoda.
jest coś w tym wierszu... zmusza do zatrzymania się i
zastanowienia...