Kolejny z cyku To wzgórze...
To wzgórze, polana, ten świat.
To niebo, słońce, ten wiatr.
Ci ludzie na ławkach ten gwar
i znowu kolejny losu żart.
Drzewo nadzieja żyjące,
żarem miłości płonącym we wnętrzu.
Teraz ledwo stojące - umierające,
moknie we łzach rzęsistych deszczu.
Za błędy musiało zapłacić srodze.
Nie zlitował sie nad nim potworny los
Szczerość i wiara w uczucie nie pomogła w
drodze
Teraz leży w ruinie jak złamany wichrem
wrzos.
Nie użala sie nad sobą - jak połamany
krzew,
Wie ze to ono zawiniło, nie szaleje w nim
gniew
Jedynie żal do samego siebie o niegdyś
decyzje podjęte.
Jak te zżółkłe kartki papieru przez
nieudolnego poetę wymięte.
Mówią - "Żyć trzeba dalej. Duszyczko nie
poddawaj sie już"
Ale cóż drzewo ma myśleć gdy piachem w oczy
los sypnął znów?
Ta droga niekończącą sie zdaje, wciąż
potknięcia i kłody spod nóg.
Jak to życie sie dalej potoczy? Wie to
tylko jedyny Bóg...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.