Kolejny lot
Rysuję pocałunkiem twe usta
różowe, namietne, spragnione.
Dotykam cię drżącą dłonią
by nie zbydzić cię ze snu.
Może i ja tam w nim jestem?
Pozwalam się objąć i pieścić
krok po kroku, cząstka po cząstce
ciał naszych poznaje się
i odnajduje utraconą namietność.
Splatamy dłonie i usta swe,
kroczymy dalej tą drogą
odwzajemniając sobie rozkosz
i ucieczkę odlotem naszych ciał
spełniając ich pragnienia.
Dalej jak ptak,gdy wzbija się
do niebiańskiego lotu
by okiełznać całą swą obfitość.
Po tej podniebnej burzy
opadamy razem na wielką łąkę
by móc poczuć jak lekka
stała się dusza i ciało.
Dziecinnie wtuleni,
na zawsze złączeni
błądzimy wzrokiem
w oddali wypatrując
Nasz kolejny lot.
Komentarze (1)
hmm jak u Ciebie lekko,płynnie,ciepło. taki
rozanielony plus...