Kolejny wredny koc
Możliwe że przełknie go, z lekka soczysty świt.
Niesiony przez wyobrażenie płomienia
krwisty okrzyk świtu trzeźwego
ten co starał się jak młot
jak on szorstkie prawdy tolerował
kiedy nieuchronne się zbliżało
miało twarz ostrego złudzenia
tę wersję potwierdziło dzikie dlaczego
to które całował wredny koc
on za las mieczy decydował
kiedy wszystkim wokół siły brakowało
Komentarze (6)
Twoje wiersze otwierają tą stronę życia, której
niekoniecznie chce się dostrzegać...
witaj,mi się podoba,ukłony
świetny wiersz ;))
Zmień koc na przytulniejszy a będzie miło;)Pozdrawiam
Naprawdę wredny ten koc. Serdeczności.
Przesyłam siłę ------- rzucam ! łap.