Koncert
Brzmienie ciemności rozlewające się na
wietrze,
Pełznące jak cienie u schyłku dnia,
Chcące pochłonąć jak najwięcej
światłości,
Głos drwiący z krytyki,
Chcący opanować jak najwięcej serc
istnienia,
Podobny do głosu wilka- Rozmówcy
Księżyca,
Płynie w stronę nieba niczym smuga
dźwięku,
Struny gitary i ich brzmienie,
Jak opętanie szaleństwem,
Które chce przygarnąć w swe ramiona,
Jak najwięcej człowieczeństwa
Które chce sprawić, by ludzie popadli
W stan zapomnienia
By dali ponieść się ekstazie zasłuchania
By byli zdolni żyć
By zrozumieli, co znaczy…
Żyć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.