Koncert
Dla tych co Go cenią...
Koncert.
Czekam na wejście.
Rozszalały tłum. Słychać go za kulisami.
Jestem przerażony. Dzicz.
Zachowują się jak szaleńcy.
Czekają na mnie. Na mój głos. Na dźwięki
muzyki.
Stoję przed wejściem na scenę. Ryki,
Hałasy, Jęki, Wycie…
Wchodzę.
Pobudzają się, krzyczą, przeklinają, tłuką
się.
Czekają na mój głos.
Pragnę ich obudzić z letargu. Nie wiedzą co
to muzyka.
Co to Moja Muzyka.
Wykrzykuję na cały głos jedno słowo.
FUC...!!!!!!
Chcą wejść na scenę. Zabrania im
ochrona.
Chodźcie do mnie… Czekam na
was…
Zaczynają mnie rozumieć. Moją potrzebę
szaleństwa.
Połączmy się. Jeden Duch. Jedna Siła.
Muzyka jest naszym przewodnikiem.
Zaczyna gitara. Miód dla moich uszu.
Wtapiam się w nią. Surfuję na fali gitary.
Tańczę.
Zataczam się. Wykonuję indiański taniec.
Zaczynam wyć… Krzyczeć! Wołam ich.
Chodźcie do mnie!
U mnie nie obowiązują żadne prawa, nie
ma
Żadnych ograniczeń. Wyduszam z siebie
zduszone jęki.
Głośne ryki wprowadzają ich w trans,
Zresztą mnie też.
Wchodzi perkusja. Wszystko zaczyna nabierać
sensu.
Harmonia.
Wyciszam się.
Po czym głośne:
FUC...!!
Czyżby ich to rozzłościło?
Dobrze.
Wchodzi organista. Wszystko nabrało innych
barw.
Jest wspaniale.
Zaczynam tekst. Śpiewam jak pijak.
Nie przeszkadza im to.
Są zachwyceni tą muzyką.
Uwielbiam ją. Kocham ją.
Wyciszają się. Wsłuchują się w tekst
napisanej przeze mnie piosenki.
Gitarowe solo. Wykręca mnie. Na wszystkie
strony.
Rzucam się na ziemię.
Tarzam się. Kręcę. Szaleństwo.
Wyskakuję w powietrze i kolejne: FUC...!
A potem: Back Door Man!
Koniec.
Oklaski i jeszcze większe poruszenie.
Rzucają się na mnie. Ochrona została
zadeptana. Rzucają mnie na ziemię.
Leżę. Bez bólu. Ekstaza.
Jestem podekscytowany. Uwielbiam to.
Ekstaza.
Kochają mnie.
Jim ma wspaniałe koncerty.
Marzę o jednym z nich.
...Nie ma Cię już wśród Nas, lecz ja jestem obok Ciebie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.