Koncert życia
dla M.
W świecie zimnym od pogardy
Słowik śpiewa niemym głosem
I nie płacze nad swym losem
Że dla innych nic nie warty
Śpiewa z dumą, z łzą błękitu
Całym sercem tak wytrwale
Przez spojrzenia otępiałe
Przelatuje ciepło świtu
Śpiewa ciągle, nie ustaje
Wierny na swym stanowisku
Lecz po woli głos się łamie
Bo i dusza jest w ucisku
Bezuwagą go chłostają
Serce strzałą przekuwają
Bacząc - na ostatnie tchnienie,
To jest właśnie ich pragnienie
Tylko pożegnalna nuta
Obudziła coś nowego
Lecz za krótko trwa minuta
Nie znającym wrażliwego
Nim ostatnie oko zgasło
Łza otarła wzrok zmęczony
I widokiem tym wzruszony
Oddał ludziom wieczne hasło
Życia warte
Evviva l’arte!
Komentarze (1)
Nieźle, bardzo poprawnie napisane dziełko.
Zgrabnie ukryty żal do swiata, że nie potrafi
rozpoznać prawdziwych wartości.
Tych szczerych i czystych nawet jeśli głos jest słabo
słyszalny.Brawo...l'arte.