W końcu jestem
W końcu jestem
na lekarstwach,
które jedno leczą,
a drugie osłabiają.
I to cała filozofia
mojej choroby
i mojego stanu
ciała i ducha.
I na dzisiaj dieta
i ruch powinny być
najlepszym dla mnie
lekarstwem i szpitalem.
I ciepło, także, jeśli nie
głównie na duszy i sercu.
P.S.
I ja się też martwię, ale
najbardziej tym na co mam
wpływ i nie wpływam,
czyli tym, co mogę
zmienić, a nie zmieniam.
A właśnie, mogę trzymać dietę,
a nie trzymam.
A człowiek, który mniej waży,
czyli tyle, ile powinien,
to człowiek, któremu zarazem
(to co, że się powtarzam)
jest lżej na sercu i duszy.
Komentarze (1)
wszyscy jesteśmy lekarzami
i najlepiej wiemy - co chcemy
Pozdrawiam serdecznie