koniec
przez namiętna dłoń
napełnioną próżnią
przywykam do głodu
gotowa na wewnętrzny ból
bolesny pod skórą
ręce niby pełne zajęć
i pustki
zawieszony środek
niby w uśmiechu
nietkniętego makijażu
trwam dotykając
przeklętego świata
banalnych naiwności
a później ciszą
uciekam nie widząc
cienia nadziei
nie będę krzyczała
przecież wiem że kochasz
dyskrecję
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.