Koniec końców
Gdyby tak podpytać Boga,
która jestem w kolejce
i gdybym już znała miejsce, i czas,
czy życie byłoby bardziej święte,
uczynki piękne, myśli w sam raz…
Gdyby tak zechciał sam Bóg powiedzieć,
ile to lat, miesięcy poczeka,
że jeszcze trochę cierpliwy będzie
dla takiego jak ja człowieka...
W kolejce do Boga ja, ty, oni,
można wymyślać koniec końców,
a czas nieznany
ani miejsce
akcji.
autor
marcepani
Dodano: 2016-09-13 18:28:09
Ten wiersz przeczytano 1359 razy
Oddanych głosów: 34
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (54)
Janinko - właśnie, co by było gdyby... lepiej, gorzej
- byłoby łatwiej, czy straszniej... tajemnica życia i
śmierci, a Bóg wie co dla nas dobre :)
Broniu :) bardzo ładny wierszyk - dziękuję i
pozdrawiam.
Grusz-elu, Demonko - prawdziwe kobitki zawsze o
pindrzeniu :)) nie ma tam tego, wszystko musi poczekać
- nawet ta nieproszona Pani :) dziękuję Elu za
wstaweczkę - pogodne podejście do tematu i już nam
wszystkim weselej - ślę buziaki i uśmiechy :)))
Znając "koniec" nie miałabyś żadnego
usprawiedliwienia, musiałabyś zmierzyć się z 100 %
odpowiedzialnością za swoje czyny... gotowa jesteś na
to ??
:)
Za wiersz +
Spokojnej nocy życzę :)
Nie znamy dnia, ani godziny,
nikt nie odejdzie bez przyczyny.
O każdym Pan Bóg pamięta,
jeśli zasłużysz możesz być święta.
Elu, powiem wprost, bomba wiersz!!! Teraz już wiem,
jak mam się zachować. Gdybyś zastanawiała się jaką
siłę rażenia ma ta bomba, którą podsumowałam, Twój
wiersz, to określę jako bombkę wodorową.... albo
lepiej znam się lepiej na tych choinkowych, więc
wybierz jedną.... Sorry marcepani, że tak sobie
pozwalam na wybuchy w Twoim domku. Buziaki dziewczyny.
A ja jako komentarz coś, co w temacie kiedyś
naskrobałam (ledwie znalazłam, bo skleroza mi tytuł
odebrała) :)))
WIZYTA
całkiem niegotowa stanę w drzwiach
- cała niewyjściowa, w papilotach.
pies obszczeka, kapeć zadrze nos
zacznę się tłumaczyć nie na temat.
udam, że przypadkiem drży mi głos,
że jej nie poznaję. mylny adres?
że się przecież miał odwrócić los,
że co nagle przecież jest po diable!
spojrzy na mnie z drwiną, no i w śmiech,
wciśnie się do sieni nieproszona.
zrobię wtedy nieco głębszy wdech,
pojmę, że naprawdę przyszła ONA.
zamiast prosić, by wyniosła się,
będę chciała małą chwilę zwłoki.
bym zdążyła podmalować brew,
przeprasować płaszcz z tamtego roku...
Chociaż każdy dobrze o tym wie,
że nie ważne, co się nosi w domu,
ale kiedy w progu nagła śmierć,
wolę nie pozbawiać się fasonu.
zatem będę nosić się od dziś,
jakby żadne jutro przyjść nie miało.
i ryglować nie zamierzam drzwi.
skłamię gładko, że się spodziewałam...
W końcu spytać można, ale czy otrzymasz odpowiedź... a
dalej za Ziu-ką:)
Marcepani, jesteś wielka!
Miłej nocy:)
nie można nie przyznać racji Celna refleksja
Pozdrawiam:)
Szykuj się codziennie,
nie znasz dnia ani godziny.
Ciekawy wiersz.
nie pytaj Boga ..ten czas nadejdzie ..a teraz
korzystaj z życia.. bo jutra może już nie będzie ..
chyba że rano się obudzisz i uśmiechniesz do ludzi ..
Żyjmy tak, jakby jutra miało nie być.
Ewo :) Ziuka dała komentarz powalający na łopatki
nawet największego smutasa :))) Ziuko raz jeszcze
dziękuję - to się nazywa mieć dystans!
Eleno -nie ma to jak happy end :))
widziałam kilka podobnych. Ten o którym pisałam był
chyba z Gajosem, ale widziałam taki z USA , no i
babcia wybrała się na urlop, tam fajnego dziadka
poznała i zamiast "umrzeć", był ślub :)))