Koniec początka
wszyskim, którzy próbowali, ale na szczęście się im nie udało....
Ostrze noża rozerwało sieć drobnych żyłek
na nadgarstku.
Ból?.... A może to jest radość i przywilej
świadomego żegnania się z tym światem?
Znurzenie....
Zasypiam z uśmiechem na twarzy.
Budzę się, czy to Niebo?
W okół tylko biel.... szpital.
Gdzieś nad sobą słyszę płacz...
Czyj?
Nikogo nie ma, prócz pielęgniarki siedzącej
na krześle przy drzwiach z przyklejonym do
twarzy sztucznym uśmiechem.
A więc jednak!
Dopiero teraz to dostrzegam i...
nagle jedna z łez wpływa mi do ust
słona?
Gorzka! Tak jak życie, którego chciałam się
pozbyć i które jest jeszcze przede mną....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.