Koniec Świata (z cyklu: Ludzie,...
PROZA
Mela mawiała o swojej siostrze tak:
- Ta Zenia, to istna dziwaczka! W dodatku
uparta, jak osioł! Zawsze taka była, nie
tylko po obozie... Za mąż nie poszła i
teraz sama jak palec. Tylko do księdza
ciągle lata sprzątać - za darmo! Dorabia
go, dorabia, a sama byle co zje, nic sobie
nie kupi... Dziwaczka!
Przyszła Zenia w odwiedziny, usiadła tam
gdzie zwykle - w kącie kuchni na starym
krześle. Mela zaczyna wymieniać zalety
nowego nabytku - nowiutkiej automatycznej
pralki: - Zobacz, Zenia, jaka z tej maszyny
dobra rzecz! Nie to co "Frania". Sama
upierze, potem w trzech wodach wypłucze,
wykrochmali... Wyżymać nie trzeba - tak
odwiruje, że bielizna prawie sucha!
Zenia coraz bardziej wydyma policzki
zaczerwienione wzburzeniem:
- Co ty mi, Mela, opowiadasz?! Chyba masz
mnie za głupią! Tere fere: „sama pierze,
płucze, wykręca..!" Niby to ona człowiek -
swój rozum ma?!
Mela nie wytrzymuje:
- Z tobą, Zenia, to nawet się nie da po
ludzku porozmawiać! Dziwaczka i w dodatku
zacofana! Echhh...
I tu dyplomatycznie zmienia temat. Grzebie
w kredensie i wyjmuje torebkę ulubionej
przyprawy do potraw.
- Zobacz, Zeniu, tej przyprawy zawsze
używam do doprawienia gulaszu. No, mówię ci
- z nią nabiera smaku - pikantna... A
zapach? Aż jeść się chce.
Zenia z zaciekawieniem sięga po papierowe
opakowanie, a zaraz potem po swoją torebkę
i wyjmuje z niej okulary w rogowej oprawie.
Zakłada je z namaszczeniem na nos, choć na
nim już jedna para szkieł wygodnie sobie
siedzi.
- I po co ci, Zenia, dwie pary tych szkieł?
Poszłabyś do okulisty i wypisałby ci nowe,
mocniejsze. Lepiej byś widziała! I w jednej
parze chodziła.
- A co ty mnie, Mela, pouczasz?! Ja tam
swoje wiem: Co dwoje, to nie jedne! O!
Mrużąc oczy zza tego szczególnego
optycznego przyrządu, czyta:
- „Przyprawa węgierska”. - Oooo!
Zagraniczna! No to musi być dobra!
Obróciła opakowanie w dłoniach. Z tyłu
widnieje logo producenta - „Winiary”.
- O, masz! Nawet „wymiary” podali!
- Ech, Zenia, Zenia! Z tobą, to istny
koniec świata!
Ale świat wcale się nie skończył; popłynął
dalej własnym tempem, nie bacząc na kolejne
kwestie dialogu. O nich jednak kiedy
indziej. Teraz biegnę doprawić gulasz,
potem nastawię pranie, bo moja pralka jest,
co prawda, inteligentna, ale nie na tyle,
by brudne rzeczy posortować i dobrać
właściwy program. Może kiedyś nowy model
mnie w tym wyręczy? Kto wie?
Komentarze (35)
Dzięki, Rymetiusie. Cieszę się, że moja proza podoba
się Tobie.:)
Jak poprzednie Twoje prozy – napisane bardzo
przykuwającym uwagę językiem i dodatkowo w wesoły
sposób przedstawiasz ludzkie charaktery. Pozdrawiam:)
Ja czekam na takie, które zaparzą też kawę ;))))
długie... lecz z przyjemnoscia przeczytałam ponoć juz
niedługo maja byc takie pralki,ze będa prasowały to
dopiero bedzie zdziwienie...
Dzięki, Jaleku.:)
Przeczytałem z ciekawością - dobre :)
:) Miło mi, Bomi:) Dzięki.
wszędzie są takie oryginały, ale sztuką je uwiecznić,
z lekkością i humorem;
podwójne okulary nie ułatwiają dobrego widzenia:)
w komentarzu podejrzałam Twoje /wierszydełkowanie/, po
prostu boskie! pozdrawiam:)
Jak na opowiadanko, to chyba nie nazbyt długie,
Olu?:)
Długi, ale za to super.
Niski ukłon, PanieMisiu. :)
Brawa dla Autorki za ciekawą pracę.Pozdrawiam
Dziękuję. Nie spodziewałam się tak pozytywnych ocen
pod moją prozą. Po zaprezentowaniu kilku opowiadań
pora mi chyba wrócić do wierszydełkowania, które jest
mi jednak bliższe:)
Ale jeszcze coś z mojej prozy kiedyś tu wkleję.
Pozdrowienia :)
Bardzo ciekawie piszesz.
:)
świetny kawałek prozy, wciąga maksymalnie i chce się
więcej :-)