Kraina cudowności
Obłąkańcy, pomazańcy
Widnokręgi odmętów
Gdzie moje dłonie
Tam twoje skronie
Skierowane starannie
By zabić me jaźnie
I stoisz tu na dnie
Ja z tobą zachłannie
Wyginam palce
Popaplańce!!!
Zrzucam okowy
Mam bóle głowy
I wtedy przychodzi
Era
Cukierkowego bestsellera
Wyuzdanych relacji
Tej cywilizacji
Kraina cudowności
Nie tylko dla gości
I kolejna głowa zwisa
Bo miała ka-prysa
Specjalnie niepoprawnie
Niezgodnie z wiarą
Wykrzywiając dekalog
I skaczą w głębię
Często niepewnie
Targani chwilą
Już nie żyją
Komentarze (2)
dzięki za komentarz :)
właśnie otumanieni narkotykami często tak kończą jak w
ostatnim wersie; a co do technicznej strony wiersza -
uważam, że należy jeszcze popracować.