Krawędź
Stoisz na krawędzi,
gdzie kończy się ucieczka,
z zimnej ściany zdrapujesz wspomienia,
wsłuchujesz się w ich łoskot,
jak roztrzaskują się o pamięć,
nie wiedząc,
że Ty dławisz się ich wiecznym blaskiem.
I tak wszystko boli, każda chwila
miniona,
zrodzona z zimnych rozczarowań.
Wyciągałaś tyle rąk,
nikt Ci za to nie podziękował,
i zabrali Ci ręcę,
a bez rąk nikt z Tobą nie będzie
wędrował.
Stoisz na krawędzi, gdzie nie ma
wyjścia.
Skacz do przodu!
Choć raz bądz naiwna,
niech Ci wiatr zadzwoni,
słońce Cię ciepłem utuli,
może w tej jednej chwili zrozumiesz,
że żyć nikt nie umie.
I tak wszystko boli, każdy miniony
dzień,
roztwoniony na minuty puste i nijakie,
jak psa Ciebie w życie wygonili,
a teraz się dziwią,
że na krawędzi
sama sobie chcesz wytłumaczyć...
Komentarze (1)
(2 zwrotka od dołu - popraw 'gdzie') a szarość życia
juz się zaczyna, kiedy kończy się dzieciństwo; co
uwypukliłaś dokładnie w swym wierszu.