Krew
Zatracam się w bezmiarze cudownego bólu
Dotykam jego niewidocznych granic-
Czuję je pod palcami
Po ciele spływa czerwona, lepka i ciepła
ciecz
Obejmuje szyję, ramiona, dłonie
Ogrzewa oziębłą skórę
I przyjemnie, delikatnie usypia czujność
Tak potrzebną w tej chwili
Karmazynowa posoka
Powoli zajmuje coraz większą powierzchnię
ciała-
Jednak nie na długo...
Już za moment znika w Jego ustach
I jeszcze bardziej Go rozgrzewa,
By napawał się jej smakiem i zapachem
Zatracamy się oboje w cudownym uczuciu
łączącym
Ból,
Przyjemność,
Ciepło
I namiętność
Ile i co jeszcze potrafi zdziałać
Krew...?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.