Krew na dłoniach
Masz na swoich dłoniach
Krew serca mego niewinną
Masz w ręku argumentów nóż
Tniesz na kawałki tort życia mego
To ja zburzyłam w sobie ten mur
Żeby innemu komuś drzwi móc otworzyć
Uśmiech oddać za uśmiech
Sielanki roztoczyć mdlący blask
Komu potrzebne jest to cholerne światło
Szczęście dnia codziennego
Bez Twojego świętego ramienia
Gdy mrok tak kusi samotnością
Masz w duszy pełno ciepła
Pewnie kiedyś Ci go zgaszą
Zła topiącą zabijającą mocą
W serce Twoje zatrute zęby nocy wbiję
Nie wiesz ze we mnie nienawiść
Złoże nieskończone zawarło
Że nad Twym ciałem litości
Ani duszą w szczególności nie znam
JA nad złamaną różą nie płaczę
Nauczyło mnie tego życie,
Nauczył mnie tego ON...!
Komentarze (2)
wiersz pełen żalu obwiniania siebie i jego...
czasem tak jest, że gdy coś się łamię,jak róża winę
nie ponosi tylko jeden strona i aby tą różę znów
połączyć nie wystarczy tylko jedna osoby ... potrzeba
dwóch serc ...
przedostatnia zwrotka pełne jest buntu ... ale nie
warto rodzić w sobie nienawiść ... to zła droga ...
Nie płaczesz nad zlamaną różą? Ale czy nie płaczesz
gdy gołymi rekami ją łamiesz sama krok po kroku
niszczysz a wtedy ktoś placze bo to była jego róża a
ty zniszczyłaś ją kalecząc sobie przy tym dłonie
oboje byliście zranieni?? mi się to już zdarzyło i
...Żałuję