Królewna Chichote
Epizod I – Łąka
Namalowany śnieg nie skrzypi, nie jest
również lśniący,
Nie posiada też duszy, nie bije od niego
blask dobra.
A jednak stworzył człowieka, cóż – istota
myśląca
Zamknęła go w ramy drewna, potem nazwała:
Obraz.
Domalowano więc trawę, kwiaty w
strzelistych pąkach,
Drzewa giętkich gałęzi, co zapłakane
wiszą.
Wiosenną zielenią pokryto, aż narodziła się
Łąka,
Która przyniosła radość: córkę – królewnę
Chichote.
Drzew serce mocniej zabiło niosąc tę wieść
po świecie,
Szelest płynących źródeł powtórzył nowinę
echem.
I tak świat poznał to piękne, zaczarowane
dziecię,
Które przywołać można jedynie radosnym
uśmiechem.
Epizod II – Gwiazdy
Patrzyła mała Chichote, jak wraz z nią – w
uśmiechu – rosną
Jej przyjaciele: drzewa, kwiaty, dmuchawce
ukryte w rękach.
Jak świat potrafi być piękny, jak się
rozwija beztrosko
Ubrany w zmrok i świtanie, przy świerszczy
skrzypiec dźwiękach.
Wymarzyła sobie królewna wysoką, złocistą
górę:
Okrytą słońcem i ciepłem, skąpaną w jego
blasku,
Na której wieczorne świerszcze zagrają
uwerturę
Na strunach zielonej trawy, z nut
wypisanych na piasku.
Więc rozbrzmiały radosne dźwięki emocji –
drżące.
Zaklaskał wrzecionem nici stary, dojrzały
len.
I wszystkie stworzenia świata przybyły na
ten koncert –
A zmęczona królewna – w zimowy zapadła
sen.
Epizod III – Wiatr
Zbudziła się wczesnym rankiem – wiosennym
powiewem wiatru,
Otwarła oczy zaspane oczy, ujrzała drzewa
jak posąg
Stojące na skraju łąki. Pomyślała: „Ach,
jakże łatwo
Uwolnić marzenia młode, ich śladem potem
iść boso.”
Spojrzała na kwiaty i trawy, na zimne,
rwące strumyki –
Poczuła ukłucie bólu, co w sercu jej ogniem
wystrzelił.
Przez czas, w którym królewna spała świat
stał się obcy i dziki
I pożar strawił jej matkę – radości
wiecznej gobelin.
Usiadła i płakała, a gwiazda jej łzom
najbliższa
W warkocz zaplotła sumienie, zniknęła w
lśniącym tłumie.
Chichote podniosła głowę, wzrokiem objęła
zgliszcza:
„Wiem, nic nie trwa wiecznie, porządek
świata rozumiem.”
Epizod IV – Przyjaźń
Pogodziła się z losem samotnym, nauczyła
się życia na pamięć,
Podróż zaczęła długą przez łzy, w żałobie,
milczeniu.
Poczuła, że świat jest ciężki i twardo tkwi
niczym kamień –
Odbity sumieniem beztroskim na obolałym
ramieniu.
Lecz nie skarżyła się. Z trudem stawiała
kroki,
Patrzyła jak stuletnie dęby swe życie na
liściach piszą.
Świat poznawała na nowo, przez lampy
wiszące u okien
I ból codzienności trawił uśmiech królewny
Chichote.
Gdy następnego dnia pod drzewem przysiadła
zmęczona,
Wiedziała, że ją uśmierca za szczęściem
toczony pościg:
„Za słaba jestem, zbyt stara, drogi tej nie
pokonam,
Zbyt stroma jest ta góra – stąd do
prawdziwej wolności”
Epizod V – Wolność
Nie miała już nawet siły, aby pragnienie
snu poczuć,
Tylko leżąc – plecami do popiołów matki
przywarła.
I zgasł jej uśmiech radosny, spojrzenie
zamkniętych oczu –
Nim kołdrą otulił mrok ziemię – ucichła,
samotna umarła.
Śmierć – to jest wolność jedyna, na końcu
drogi nas czeka;
Ważne, aby garściami z życia najwięcej
pobrać.
Istnienie – tlące się ramy małej istoty –
człowieka –
To nic innego prócz marzeń – wyblakły
wędrówką obraz.
Niezmienny porządek świata jak życie
szeroko rozlany;
Marzenia i drobne gesty w naturze
scenariusz piszą.
Dostrzegać piękno przyrody – dla wszystkich
spisany testament –
Podpisany uśmiechem przez piękną królewnę
Chichote.
Komentarze (10)
coś jak relacja z etapów własnego życia może się
przesunąc przed oczyma
Polubiłam tę Twoją Chichote :)))
Mądry wiersz, "Ważne, aby garściami z życia najwięcej
pobrać." a to cudo:)
Serdeczności.
Witaj Pocieszko.
Epizod IV
Czytam sobie; 'pogodzona z losem, w samotności
nauczyła się życia na pamięć'. Nie przejmuj się, to
tylko czytelnicza uwaga:)
Przeczytałam z przyjemnością i mile spędziłam czas.
Pozdrawiam:)
Tekst długi, ale wciągający. Bardziej ma dla mnie
klimat pięknej i tajemniczej prozy poetyckiej, niż
wiersza rymowanego, takiej podróży przez życie.
Pozdrawiam :)
bardzo ciekawie
czytałem dostrzegając piękno przyrody i marzenia
piękny. pozdrawiam :)
:-) długi tekst, ale wart przeczytania :-) dziękuję za
wycieczkę w krainę bardzo życiowej baśni :-)
Oczywiście - dobre podsumowanie życia.
Dobrze się czyta. Tyle materiału ... to życie
powiązane z przyrodą. Jesteśmy takimi
królewnami...przypomniał mi się Reymont i jego
"Chłopi". tam przyroda jest obecna też... pozdrawiam.
Z przyjemnoscia przeczytalam:)+